Filmowe gwiazdy i ich wpadki na plaży

Filmowe gwiazdy i ich wpadki na plaży

Czy marnowanie czasu na poszukiwanie idealnego stroju plażowego ma sens? Czy inwestowanie w porządny kostium kąpielowy się opłaca? Dlaczego warto znać zasady doboru bielizny do naszej figury? Wreszcie, dlaczego podczas kupowania bikini nie powinnyśmy się kierować tym, co aktualnie najmodniejsze, co najlepiej i najseksowniej prezentuje się na wieszaku, ale tym czy dany fason sprawdzi się w każdej sytuacji plażowej i nie uczyni z nas mocno wątpliwego obiektu pożądania?

Kostiumowy grzech nietrudno popełnić. Czemuż się jednak dziwić? Fantazyjne stroje plażowe kuszą ogromnie i często ulegamy słodkim falbankom, soczystym kolorom, oryginalnie prezentującym się cięciom, ciekawym wzorom, nie zastanawiając się jak dany fason będzie prezentował się na naszej figurze. A trzeba mieć niestety tę świadomość, że skąpe plażowe odzienie demaskuje bezwzględnie wszelkie niedoskonałości sylwetki. O ile dobry kostium potrafi powiększyć biust, wymodelować talię, wydłużyć nogi, o tyle ten o złym kroju czy w złym rozmiarze może wywołać prawdziwą plażową katastrofę. I myślę tu nie tylko o tym, że zwisający biust pozostanie zwisającym biustem, a oponki miłości będą głosiły całemu światu, że kochanego ciała nigdy za wiele, ale też o tym, że podczas plażowych rozgrywek siatkówki biust niespodziewanie może „wymknąć się” z miseczek, a w chwili wychodzenia z wody może się okazać, że kuszące bandeau zostało „zmyte” pod piersi.

Na pociechę mogę napisać tylko tyle, że owe grzechy nieobce są nawet znajdującym się pod stałym nadzorem stylistów gwiazdom.

Pierwszym z przykładów kostiumowego grzechu niech będzie „wpadka” Sereny Williams. O ile górę założonego przez nią bikini można by jeszcze ewentualnie zaakceptować, mimo że piersi dość smętnie zwisają i nie są od siebie oddzielone, o tyle dół kostiumu jest prawdziwą katastrofą. Trzeba oczywiście przyznać, że Serena ma bardzo ładny, płaski brzuch i szczupłą talię, ale jej szerokie biodra, duża pupa i atletyczne uda super skąpym majteczkom, które założyła, mówią zdecydowane nie. A wystarczyło założyć klasyczne, jednokolorowe figi lub pokusić się o zakup sprytnie przysłaniającego bardziej bujne kształty pareo i byłoby po kłopocie.

O tym, że jeśli marzy się o dużych piersiach trzeba niestety zapomnieć o delikatnej, podtrzymywanej wyłącznie przez sznureczki górze od bikini zapomniała chyba Katie Price. Na jedne ze swoich wakacji zafundowała sobie co prawda ładny, ale zupełnie niesprawdzający się przy jej wymiarach biały kostium. Nie wiem, jak choć przez chwilę mogła ona myśleć, że pozbawione oparcia w solidnym obwodzie i zbierających biust fiszbinach trójkąciki dają radę takim piersiom.

Plażowej wpadki nie ustrzegła się również Jennifer Love Hewitt, której figury niejedna kobieta mogłaby pozazdrościć. Aktorka dała się skusić bardzo modnemu, ale niekoniecznie odpowiadającemu jej sylwetce stanikowi typu bandeau, co skończyło się piersiami, które zwisają, wylewają się z pseudomiseczek i tworzą niezbyt miłą dla oka bryłę. Aż trudno uwierzyć, że jeden stanik może poczynić aż tyle szkód.

Jak widać moda modą, piękne stroje pięknymi strojami, ale zasady doboru bielizny do figury warto znać. Nawet jeśli jest się gwiazdą szklanego ekranu.

Dodaj komentarz